Powodem zamieszkania tam byl najzwyczajniej w swiecie-brak gotowki na zaplacenie kaucji.
Niestety w stolicy wynajem mieszkania laczy sie zawsze z wylozeniem za kaucje min. 2 tys a nawet do 3 tys.euro na stol. Jest to rownowartosc 3 czynszow plus drobna kaucja za sprzety znajdujace sie w mieszkaniu.
Wybralam wiec tanszy wariant bez kaucji, bo gdzies zamieszkac musialam i wystaralam sie o mieszkanie spoldzielcze.
Przy podpisywaniu umowy rozsmieszylo mnie to, ze staje sie wlascicielka mieszkania na okres 99lat z mozliwoscia przepisania go potem na kogos z czlonkow rodziny. Mialam wtedy juz po 30 -tce, wiec moglam dozyc tam spokojnie do 120lat!
Mysle, ze mieszkajac tam jeszcze kilka lat moje zdrowie, szczegolnie system nerwowy mocno by sie nadwyrezyly i nie dozylabym z pewnoscia nawet do setki. 😄.
Mieszkanie spoldzielcze w Wiedniu maja to do siebie, ze zamieszkuja je wielonarodosciowi mieszkancy z przewaga Serbow. Wracajac codziennie z pracy do domu powtarzala sie ta sama scenka: wodzila za mna badawczym wzrokiem grupa serbow przesiadujacych cale dnie na laweczkach przy placu zabaw. Doslownie odprowadzali mnie wzrokiem do samej klatki. Byla to grupa kilku serbskich rodzin, mieszkancow bloku, ktorzy przesiadujac tam, jedli tez objady, grilowali i przede wszystkim ciagle o czyms glosno dysputowali, zanoszac sie co chwila glosnym smiechem. Zawsze zastanawialo mnie skad biora ciagle tyle tematow do rozmow, jak ich zycie kreci sie tylko wokol tych laweczek do poznego wieczora.
Pech chcial, ze ten plac zabaw z laweczkami znajdowal sie vis-a-vis moich okien. Przyzwyczailam sie jakos do tego sasiedzctwa i zzylam sie z chalasem, czasem zamykalam okna, zeby wytlumialy chalasujace przy hydrancie dzieci. Po srodku trawnika postawiony byl hydrant do zraszania trawy i latem dzieci przebieraly sie w stroje kapielowe i pluskaly woda, krecac sie z piskiem dookola tego hydrantu. A mamy na laweczkach byly przeszczesliwe, ze maja je na jakis czas z glowy. Bardzo lubie dzieci ale czasem mialam ochote wylac im z okna wiaderko smoly na glowe , szczegolnie, kiedy zabawy przeciagaly sie do 23-ciej.
Probowalam interweniowac ale chyba nie mialam sily przebicia, bo na grzeczne prosby, zeby moze troche ciszej, lecialy w moim kierunku przeklenstwa, wiec sobie odpuscilam.
Serbskie mamy wychowuja swoje pociechy bezstresowo i im sa glosniejsze, tym lepiej, bo znaczy ze zdrowe i zywotne. Sytuacja sasiedzka ocieplila sie troche, kiedy po raz kolejny wleciala mi pilka przez okno kuchenne. Kiedy stanela przed moimi drzwiami gromadka dzieci, postanowilam tym razem nie wydac im pilki spowrotem. Takie troche zlosliwe zagranie ale postanowilam byc twarda.
Dzieci postanowily przyjsc do mnie jeszcze raz z posilkami, czyli z dwoma matkami. Po negocjcjach, ze beda bawic sie od tej pory troche dalej od moich okien i tylko do 22-giej wydalam im pilke spowrotem.
Tak, zycie w tzw. gemeindowskich spoldzielniach mieszkaniowych nie jest uslane rozami.Odradzam je ludziom ceniacym sobie spokoj, bo raczej go nie zaznaja mieszkajac w wielokulturowym zbiorowisku -blokowisku.
Oddzielnym tematem jest austriacka moda na posiadanie psow, im wiecej tym lepiej. Ja sama mam od 8 lat pieska maltasera ale nie popadlam w austriacka mode uczlowieczania go. Pies jest psem i bez przesady.
Kiedy wprowadzilam sie do bloku i wychodzilam z moim Kajtkiem na spacery zaczepila mnie sasiadka z zapytaniem, dlaczego nie mam dla niego ubranka? Zdebialam slyszac to pytanie. Opowiedzialam, ze nigdy nie ubieralam mojego psa i grzeje go siersc, na co ona, ze jest goly! Mieszkajac tam dluzej zrozumialam skad wzielo sie jej pytanie. Nalezala do grupy psich spacerowiczek osiedlowych. Byla to grupa, ktora umawiala sie, zeby wspolnie wychodzic z psami na spacery. Wszystkie psy wygladaly z daleka jak odlane z jednej foremki; kiedy patrzylam z mojego okna po ciemku, to widzialam z daleka migocace czerwone swiatelka jakby wlasnie wyladowalo ufo. Kazdy pies mial obroze ze swiecacymi swiatelkami.
Moi sasiedzi przescigali sie jeden przez drugiego, zeby nie pozostac w tyle i kupowali swoim psom ubranka ortalionowe z kapturem na deszcz, buciki na lapki, sweterki z napisami, zabawki elektroniczne.
Ja musialam byc z moim golym psem prawdziwym odmiencem dla nich.Powoli oswajalam sie, ze Austriacy tak maja. Idac ulica nie raz zaskakiwalo mnie, ze widze w dzieciecym wozku psa w srodku zamiast dziecka.
W Austrii jest niski przyrost naturalny, dlatego rekompensuja sobie brak dzieci posiadaniem psa lub kilku.
Traktuja je tez jak male dzieci, rozmawiajac z nimi publicznie, nazywajac slodko skarbem a siebie mamusiami. Stojac czasem w kolejce w sklepie zdarza mi sie slyszec, jak kobiety z psami w wozku albo koszyku zagaduja do niego: poczekaj skarbie, badz grzeczny, mamusia zaraz zaplaci.
Nie sposob sie nie usmiechnac pod nosem, slyszac cos takiego ale z drugiej strony jest to w jakims sensie smutne, przelewanie niespelnionych uczuc rodzicielskich na psa. Jakby odrobine wbrew naturze.
Kiedys zapytana u jakiego fryzjera dalam obciac mojego psa, zazartowalam ze w dobrej i drogiej dzielnicy i zostalo to ku mojemu zaskoczeniu przyjete na serio! Ta osoba spytala tez o cene i byla pelna uznania.
A ja strzyge mojego Kajtka od lat sama i nawet bym nie pomyslala, ze z psem chodzi sie do fryzjera.😂.
Mieszkam w stolicy elegancji i mody, jak sie okazuje rowniez psiej ale za nia nie nadazam i nie pojmuje.
Zeby nie byc goloslowna zalaczam nagranie z austriackiego odpowiednika programu "Mam talent ", gdzie glowna nagrode i samochod zgarnal tanczacy ze swoja pania pies... pokonujac ludzkich wykonawcow😉.
A nagroda bylo 100.000 euro i samochod !
Komentarze